Witamy na stronie Transinfo.pl Nie widzisz tego artykułu, bo blokujesz reklamy, korzystając z Adblocka. Oto co możesz zrobić: Wypróbuj subskrypcję TransInfo.pl (już od 15 zł za rok), która ograniczy Ci reklamy i nie zobaczysz tego komunikatu Już subskrybujesz TransInfo.pl? Zaloguj się

Czy rowery bez stacji mają przyszłość

infobike
22.02.2018 20:35
0 Komentarzy

Z punktu widzenia użytkownika rowerbezstacyjny oznacza większą wygodę,niż korzystanie z systemu tradycyjnego. Żebyskończyć jazdę na rowerze, trzeba znaleźć jedną z wielu stacji,udać się na nią i przypiąć tam rower do elektrozamka (co czasaminie jest proste).

Rowerbezstacyjny jestprostszym rozwiązaniem. Za pomocą aplikacji nasmartfonie lokalizujemy pozostawionynajbliżej nas rower i odblokowujemy goskanując kod VR umieszczony na ramie. I to sprawia, że tak szybkorośnie popularność tej usługi na świecie. Jeden z największychgraczy na tym rynku ofo (start-upzałożony przez pięciu studentów z Uniwersytetu w Pekinie) w ciągu3 lat zdobył 62,5 mln aktywnych klientów, wszedł do 250 miast w 20krajach na świecie. Teraz szykuje się też do wejściado Polski. Aleprzyjdzie tu zagospodarowywać ziemię niczyją, z bezstacyjnychrowerów korzystać mogą już mieszkańcy Warszawy (w ramach systemustworzonego przez polski AcroBike) oraz Krakowa (oferowanych przez francuski BikeU).

Wypożyczanie roweróww tym systemie krytykowane jest przede wszystkim z powodu ryzykazaśmiecania miasta rowerami zostawianymi gdzie popadnie. To możebyć skraj wąskiego przejścia dla pieszych albo środek chodnika,ale zdarzają się też również rowery porzucone na trawniku,opierające się o drzwi do klatki schodowej czy sklepu, a nawetwyrzucone z mostu do rzeki (takie przypadki były wLiverpoolu). Chodź rowerbezstacyjny można „zaparkować w dowolnym miejscu”, nie oznaczato, że „wszędzie” i zdrowy rozsądek, albo przynajmniej jakieśelementarne zasady współżycia w mieście powinny wystarczyć, bytak się nie działo. Ale oczywiście znajdują się tacy, którzytego nie rozumieją, choć porzucenie bezstacyjnego roweru niewielesię różni od, na przykład, wyrzucenia na środek chodnika staregotelewizora.

Firmy oferującebezstacyjne rowery deklarują, że edukują swoich klientów, abyodpowiedzialniej korzystali z rowerów, a po drugie usuwają źlezaparkowane rowery. Tylko że to nie jest takie proste, bo nie dziejesię natychmiast. Ktoś najpierw musi wychwycić taki przypadek,informacja musi trafić do operatora, a to zajmuje czas. Z pewnościąwprowadzają jakiś chaos w mieście.

Tempo, w jakimsystemy dockless bike sharing zdobywają rynek (szczególnie wStanach) świadczy, że na razie ich zalety przeważają. Bezstacyjnerowery są nie tylko wygodne dla użytkowników, ale teżłatwiejsze do wprowadzenia do miasta. Zajmuje to kilkadni, a nie miesiące. Nie wymagają też przeznaczania przez miastopowierzchni dla stacje dokujące oraz ich budowania. W efekcie są totańsze systemy. Firmom opłaca się je wprowadzać bezmiejskich dotacji. Dla przykładu na system Veturillo Warszwa wydajeokoło 10 mln złotych (w ramach tego użytkownicy dostają 20 minutdarmowej jazdy), a Acro Bike działa bez jakiejkolwiek dotacji.

Źródło

Tekst udostępniony woparciu o licencję CreativeCommons.  

Komentarze